Czy jesteś jedynym kreatorem swojej rzeczywistości?

Dzień dobry, pozwól, że Ci opowiem pewną historię Odkrywcy….

„Właśnie minęło pół roku, kiedy po raz pierwszy przekroczyłem próg tej firmy.
Wyszedłem ze spotkania z moim przełożonym i trzymam w ręku umowę na czas nieokreślony.
Powinienem się cieszyć, a czuję duże zamieszanie w sobie.

Dokument pali mnie w palce. A może to policzki mnie palą.
Trafiłem do tej firmy nieprzypadkowo – świetne wartości, misja, wizja, personal branding, no i obszar zgodny z moimi zainteresowaniami i studiami – nowe media.
Liczyłem, że będę mógł się tu rozwijać, że moje zdanie i pomysły będą ważne, a praca będzie miała sens.

Tymczasem, pracuję wśród ludzi, którzy wiedzą lepiej, którzy wolą wdrażać asekuracyjne niż rewolucyjne pomysły. A przecież już Albert Eintein powiedział, że „szaleństwem jest robić wciąż to samo i oczekiwać różnych rezultatów”.
Czuję, że depczę w miejscu. Wykonuję zadania poniżej moich możliwości i oczekiwań.
W zasadzie zaraz po onbordingu poczułem dysonans, lecz zostałem i wciąż robię to samo. Przeklejam, koryguję, wysyłam do zatwierdzenia. Zero kreatywności.
Za to często słyszę, że mogę się wykazać i zrobić coś szybciej lub dłużej zostać w pracy, bo deadline nas gonią.
Od kilku tygodni obserwuję swoich kolegów i zauważam, że ożywiają się tylko podczas rozmów o imprezach, wyjazdach weekendowych i urlopach.
Wiem, że mają sporo przydzielonych projektów i wiele związanych z nimi spotkań, lecz pasji w tym nie widzę żadnej.
A ja chcę pracować inaczej!

Chcę bardzo, tyle że tu zarabiam pieniądze. Potrzebuję pieniędzy.
Koledzy ze studiów mówią, żebym się cieszył, że tyle zarabiam.
Rodzice, że przecież to moja pierwsza praca i będę miał jeszcze szansę się wykazać.
Moja dziewczyna pracuje w gastronomii na różne zmiany, więc chętnie by się ze mną zamieniła.
Już sam nie wiem, może faktycznie przesadzam. Może tak wygląda dorosłe życie.
Tylko dlaczego czuję frustrację? Skąd moje zamieszanie?”

Rodzimy się z konkretnym potencjałem i apetytem na życie. Lata warunkowania przez otoczenie sprawiają jednak, że tracimy je z pola widzenia. Mnogość bodźców odbieranych codziennie, które mówią nam, jak żyć, co robić, jak myśleć, jak wyglądać, o czym marzyć, do czego dążyć, przeciąża nasz układ nerwowy i zaburza samoocenę.
Dlatego tak ważne jest, aby znaleźć czas zatrzymania, czas na refleksję.
Zrobić dla siebie bilans otwarcia i odważnie wyznaczyć kurs na kolejne lata.

Każdy z nas robi sobie czasem prywatny bilans. Jedni rozliczają osiągnięcia zawodowe, inni analizują życie prywatne. Pytamy siebie: Czy było warto? a odpowiedź nie zawsze jest pozytywna, bo koszty naszych przedsięwzięć często przewyższają zyski. Czy można to zmienić? Można! Ale trzeba zacząć od porządnego bilansu korzystając np. z narzędzia, jakim jest Koło Życia.

Jego schemat można wykonać samodzielnie, wystarczy kartka i ołówek. Choć narzędzie jest bardzo proste, potrafi wiele powiedzieć o tym, w jakim stopniu nasze życie pokrywa się z oczekiwaniami. Skłania do spojrzenia na nie z dystansu, przeanalizowania swoich osiągnięć w kilku wymiarach, ale też do zadania sobie pytania o priorytety.

Zapraszamy w niezwykłą podróż w głąb Siebie, na warsztaty „Mapa Odkrywcy” i do pracy indywidualnej.

Z pasji do odkrywania …